Każdego ranka, przez kolejnych kilkadziesiąt dni .rozpoczynają swoją trudną .bardzo odpowiedzialną praktykę zawodową. Zmieniają pampersy ,myją całe ciało, nakładają czystą bieliznę, rozczesują posrebrzone włosy. Zabiegi higieniczne są pierwszą czynnością po nocy, czasem przez pacjentów nie przespanej, przejęczanej, wymodlonej, często przepłakanej, bo samotnej, przepełnionej bólem fizycznym, a może strachem przed zbliżającą się śmiercią. Po tych przygotowaniach podają swoim podopiecznym śniadanie i słuchają wspomnień , historyjek o kulinarnych przygodach, smakach, przyzwyczajeniach żywieniowych, domowych smakołykach, zrobionych przetworach, zapasach ułożonych w spiżarni na zimę. Bo kiedyś, kiedy było się młodszym, sprawnym , zdrowym, było się doskonałą gospodynią, wesołą panią Wandzią, zapobiegliwym i pracowitym panem Józefem. Teraz starość, choroba, niepełnosprawność odebrały siły, ale nie zniszczyły wspomnień, marzeń, uczuć. Po śniadaniu jest czas na badania lekarskie, zabiegi pielęgniarskie, rehabilitację i tu też towarzyszą swoim pacjentom nasi bezimienni bohaterowie. Potem , aż do godziny 15.00 są pomocni w inny sposób: biegną do pobliskich sklepów, by kupić ulubione cukierki i ciasteczka, czytają gazetę, odmawiają wspólnie modlitwę czy to z książeczki, czy też przesuwając paciorki różańca, albo dotykając wystających kostek dłoni, które praktycznym pacjentom kojarzą się z koronką. Nie nazwani jeszcze pomocnicy, towarzyszą swoim podopiecznym w bardzo intymnym, osobistym pisaniu listów, trzymają za rękę, głaszczą po głowie, śpiewają sami lub słuchają piosenek sprzed pięćdziesięciu lat. Najtrudniejszym momentem jest zamknięcie powiek, a bardzo często korzystają z tego przywileju, bo pielęgniarka nie zdąży, a rodzina nie dojedzie. Tymi anonimowymi bohaterami są słuchacze Szkoły Policealnej. Kształcą się ,by być asystentami osób nie tylko niepełnosprawnych. Są to ludzie w różnym wieku, absolwenci szkół średnich, a nawet wyższych uczelni. Poznają ten zawód bezpłatnie, w ciągu jednego roku. Zdają egzaminy, które pozwalają im zdobyć odpowiednie kwalifikacje i dokumenty, potwierdzające ich możliwości zawodowe (nawet w języku angielskim). Uczą się podstaw psychologii, elementów prawa, anatomii, pierwszej pomocy, pielęgniarstwa, rehabilitacji, języka migowego, komunikacji interpersonalnej. Praktyczne umiejętności zdobywają w Zakładach Długoterminowej Opieki Medycznej, w Ośrodkach Opiekuńczo -Wychowawczych dla dzieci niepełnosprawnych, w Domach Pomocy Społecznej, w szpitalach na oddziałach paliatywnych, na Warsztatach Terapii Zajęciowej, w domach pacjentów. Słuchacze doskonale zdają sobie sprawę z tego, że zdobywają bardzo trudny i potrzebny zawód, za granicą opłacany bardzo wysoko. Tak, opłacany wysoko, bo społeczeństwa zachodnie już zrozumiały, że nie wszyscy starsi ludzie chcą rezygnować z własnych mieszkań, ulubionych kątów, bibelotów .książek, wypielęgnowanych kwiatów i iść do Domów Pogodnej Starości. Nie wszyscy seniorzy mają rodziny, które pomagają, opiekują się, rozwiązują problemy. Nie wszyscy są tak chorzy, zmęczeni życiem, samotnością, by w odosobnieniu czekać na finał. Więc? Więc zatrudniają wykształconych w polskich szkołach asystentów, którzy towarzyszą im w czynnościach dnia codziennego, spacerach, czytaniu książek, gotowaniu, porządkowaniu mieszkania, pielęgnowaniu kwiatów, zabiegach higienicznych, w doborze garderoby. Starość jest wtedy pogodna, realizuje potrzebę bezpieczeństwa, spełnia seniorskie marzenia, rozwija i utrzymuje relacje międzyludzkie. Późna młodość nie kojarzy się z samotnością, przykuciem do łóżka, nie jest przyczyną rozgoryczenia, zapowiedzią niezaradności. A w Polsce? Asystent osoby niepełnosprawnej to zawód, który przez wiele lat nie był umieszczony w siatce płac, mało osób o nim wiedziało, niewielu absolwentów znajdowało zatrudnienie w placówkach prozdrowotnych. W ostatnich latach to się zmieniło. Zauważono, że jest to ważna i niedroga profesja, a z wiedzy i doświadczenia absolwentów mogą skorzystać nie tylko oddziały paliatywne. Zdarzają się sytuacje, że asystentów zatrudniają rodziny, by pójść do pracy, urzędu, sklepu, na spacer, czy po prostu odpocząć. Są to jeszcze pojedyncze przypadki, ale już są. Kiedyś sami absolwenci wejdą w rolę opiekuna nieformalnego w swojej własnej rodzinie, bez angażowania dodatkowych funduszy, osób czy placówek.
Barbara Skubis-Tyszewska